Brak drogi dojazdowej do obiektu - jakoś przejechałam motocyklem wałem przeciwpowodziowym, choć miałam wątpliwości co do tego. Pałac nieduży, całkowicie wypatroszony - dosłownie zero wyposażenia, skuty tynk, zerwane podłogi. Na dachu rosną sobie beztrosko brzozy i świerki, a balkon jest porośnięty mleczami (lub mniszkami lekarskimi, jak kto woli), natura tu nie próżnuje. Jest wejście na dach. Wspinam się na górę i obserwuję ludzi przechadzających się ścieżką. Nie mają pojęcia, że ktoś siedzi na kominie i śledzi ich wzrokiem. W parku przedzieram się przez gęstwinę pokrzyw i znajduję stare mauzoleum - ładne i zieje aurą tajemniczości. Robię sobie przerwę na piknik na środku jeziorka... na powalonym pniu drzewa, w cudnych okolicznościach przyrody.
Data zwiedzania: maj 2021
Zdjęcie archiwalne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz